dicer - świat gier planszowych: kwietnia 2015



piątek, 17 kwietnia 2015

Achaja, czyli kolejna Polska gra na crowdfunding'u


Słowem wstępu.



Kolejna superprodukcja na polskim Kickstarter’ze – Achaja. Niedawno rozpoczęta akcja znalazła już wielu wspierających. Oczywiście nie jest to zakup całkowicie w ciemno. Twórcy gry odwiedzali wiele konwentów prezentując prototyp, a ten zapowiada się naprawdę dobrze. Wiem, bo sam miałem okazje przetestować. Jest to gra pełna rywalizacji, polityki i intryg, zupełnie jak w cyklu książek A. Ziemiańskiego. Grę wydaje wydawnictwo Red Imp, które specjalizuje się w tworzeniu tytułów na podstawie książek wydanych przez Fabrykę Słów. Do tej pory na swoim koncie mają Zakon krańca Świata oraz Pana Lodowego Ogrodu, który, swoją drogą, cieszy się wielką popularnością wśród graczy (pojawiła się już 2 edycja gry). Cała akcja ma miejsce na stronie Wspieram.to na którą serdecznie zapraszam.



Trochę o świecie.



Przejdźmy do tego, co najciekawsze, a mianowicie czym jest Achaja? Jest to świat, gdzie ludzkość w dalszym ciągu posiada system feudalny i podzielona jest na kasty. Wielcy królowie toczą gierki polityczne, knują intrygi i wywołują wojny, w celu uzyskania większych bogactw i wpływów. Kontynent podzielony jest kulturowo, z mocnym akcentem antyku, a w tym wszystkim znaleźć możemy czystą magię. Jak w mitologii starożytnej Grecji, również tu bogowie schodzą na Ziemię, by wpływać na losy ludzkości i realizować swoje własne cele. Pomiędzy tym wszystkim, autor powieści, ukazuje nam losy małej księżniczki królestwa Troy, Achji. Zdradzona przez swoją rodzinę, porzucona przez ojca, musi walczyć o to by przetrwać w wojsku, niewoli, a po wielu trudach … (przeczytajcie sobie sami, co będę wam psuć przygodę). Powieść ma wielu fanów, choć niektórzy mają wątpliwości co do jej formy, jednak sukces, który doprowadził do stworzenia drugiego cyklu (hym hym spoiler) Pomnika Cesarzowej Achaji mówi sam za siebie.



To co bggeek’owcy lubią najbardziej.



Może teraz trochę o samej rozgrywce. Gracze wcielają się w głowę jednego z rodów Troy, walcząc między sobą o wpływy i dominację na starym kontynencie. Co do części fabularnej, znajdziemy tu wiele postaci z trylogii i będziemy mogli ich “przekupywać” by uzyskać ich pomoc, są to akcje dostępne dla każdego z graczy. Sama gra jest mocno rywalizacyjna. Do swojej dyspozycji mamy karty intryg, dzięki którym będziemy mogli przeszkadzać innym graczom, kraść ich dobra i zdobywać przewagę na planszy. Jest to swojego rodzaju “budowanie ręki”. Wpływy na lokacjach będziemy zdobywać poprzez zagrywanie kości z odpowiednią wartością na plansze symbolizujące dany region. Fajnym nawiązaniem do powieści jest system “kuzynów” czyli wykidajły i biedna szlachta, którą przyjmujemy do swojej rodziny, by odwalali za nas brudną robotę, lub nas ochraniali (jest to system kontrakcji przeciwko atakom). Grę mogę polecić każdemu, kto lubi rywalizację w najwredniejszej formie, natomiast odradzam osobom o wrażliwych nerwach, gwarantuję takim złe samopoczucie. Choć ja zaliczam się do tych o słabszych nerwach, już wsparłem projekt i nie mogę doczekać się kolejnej partii pełnej wojny na stole i noży otwierających się w kieszeni ;).




Film promujący projekt



Wideo instrukcja zrobiona przez Redimp







piątek, 10 kwietnia 2015

UNPUB po Polsku cz. II



Po tygodniowej przerwie wracamy z dalszym ciągiem naszej relacji z pierwszej polskiej edycji UNPUBu! O tym jak walczyliśmy o bezpłatne praktyki w Fast foodzie, wyrywaliśmy sobie z rąk składniki tradycyjnych polskich dań i dowoziliśmy przesyłki rodem z „tetrisa”, opowiemy już dziś na dicer.pl.

Wytrwaj, pracuj ciężko – a praca za darmo będzie Ci dana!

Sam róg sali, tuż obok stoliczka z przekąskami. Idealne miejsce na zwabienie potencjalnych amatorów dobrej przegryzki i miłośników rywalizacji.  Tutaj właśnie spotkaliśmy Mikołaja Białko, który rozstawił się ze swoim przenośnym barem szybkiej obsługi. Co musieliśmy zrobić, aby wstąpić w szeregi twórców najlepszych burgerów na sali? Odpowiedź prosta jak sytuacja w której się znaleźliśmy przy stoliku – musieliśmy powalczyć o niezbędne w tym zawodzie doświadczenie… Każdy z graczy stawał się praktykantem „Big Fat Burger”, którego przyszłość w knajpie zależała od jakości (oraz ilości) zamówień zrealizowanych dla klientów. Tura każdego gracza składała się z dwóch czynności, które miał do wyboru spośród: ustawienia swojego pionka na wybranym zamówieniu, dobrania składników, odrzucenia składnika i doboru karty akcji, bądź tej karty użyć. Trzeba było się śpieszyć, gdyż czas realizacji zamówień nieubłagalnie się kończył, a gracz nigdy nie wiedział, czy przypadkiem inny stażowy potentat nie gwizdnie mu składnika bądź nie podmieni zamówień. 

Element rywalizacji istnieje w „Big Fat Burger” już od pierwszej tury, choć gracze nie do końca są jeszcze świadomi jak mocno będzie się on przejawiał. Kiedy wreszcie przychodziło co do czego i akurat kończyła się liczba mięsa lub niezbędnej sałaty – wychodziło szydło z worka!
Podsumowując, gra podobała nam się tak bardzo, że niektórzy zdecydowali się podjąć rozgrywkę po raz drugi. Jednym z wielu czynników „na plus” była niestandardowa plansza za którą posłużyła… cerata. Sama rozgrywka nie jest zbyt długa – graliśmy bowiem około pół godziny. Było to jednak jedno z najbardziej produktywnych 30 minut tego weekendu; wiedzieliśmy już jak walczyć o swoje miejsce w tak ruchomym i niepewnym biznesie jak gastronomia!

Jak dobrze znasz polską kuchnię?

Dzień nieubłaganie mijał, a my niestety nie zdążyliśmy zasiąść do wszystkich gier, które mieliśmy na oku. Udało nam się jednak rozegrać kilka szybkich rozgrywek i powiem Wam – nie było wcale tak łatwo ;)

„Polskie Smaki” to karcianka stworzona przez Grupę MV, czyli duet Marcina Ropki i Violi Kijowskiej, którzy przyjechali na UNPUB z kilkoma swoimi prototypami. „Polskie Smaki”, do których zasiedliśmy, to przede wszystkim gra na refleks i spostrzegawczość. Mamy bowiem całą talię kart z nazwami potraw oraz znacznikami składników, które potrzebujemy do ich przyrządzenia. Jeśli więc w ręku mamy pewną ilość kart ze składnikami, a z puli na stole pojawia się przepis, który wiemy że zrobimy, musimy jako pierwsi wyłożyć na stół wszystkie składniki. Ten, kto zrobi to najszybciej, może z puli kart ze swojej ręki wybrać danie, które przygotują inni gracze. Gra kończy się, kiedy zabraknie kart na stole a - co więcej - dodatkowe punkty zwycięstwa można otrzymać, jeśli w kolekcji stworzonych przez siebie dań, mamy pełny serwis – zupę, drugie danie i deser.
„Polskie smaki” odkryły nieznane nam dotąd dania rodzimej kuchni, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Regionalne zupy, desery czy pełne obiady nie tylko spowodowało nasze burczenie w brzuchach, ale i również zapewniło super zabawę, do której z przyjemnością wrócimy ;)

Powrót do lat młodości

Gdy już nasyciliśmy nasze mentalne podniebienia prototypami o jedzeniu, zasiedliśmy do ostatniej tego wieczoru gry autorstwa Marcina Korzenieckiego – „Dyliżans”. Jak głosi opis gry: Gra o roboczej nazwie "Dyliżans" gdzie przyjdzie graczom zwozić paczki do prężnie rozbudowującego się miasteczka Dawson nad rzeką Klondike. Właśnie odkryto tam złoto, miasteczko z zapadłej dziury przeobraża się pieronem w niemal metropolię. Potrzebne jest wszystko: narzędzia, materiały budowlane, żywność, whisky, rum i jeszcze trochę whisky. Zarobione pieniądze oraz pracownicy pozwolą graczom ulokować własne inwestycje budowlane na terenie Dawson i zgarnąć kawałek "dolarowego" tortu. Mechanika min. pick up & deliver, czas ok 15-20 min na gracza, gra ma chodzić na 2-4 graczy.(źródło: https://www.facebook.com/events/700146656760483/)

Opcja przemycania rumu ciężarówkami bardzo nas skusiła, więc szybko zakasaliśmy rękawy i wzięliśmy się do roboty ;) Każdy z graczy miał oznaczone poszczególnymi kolorami auta oraz planszę przedstawiającą rozkład „paki”. Naszym celem było zebranie jak największej ilości towaru (których kształty przypominały dobrze znane nam z dzieciństwa klocki z popularnego „Tetrisa”) oraz ułożenia ich według wyznaczonych indywidualnie schematów.  Generalnie – jeździliśmy sobie po planszy, zbieraliśmy co mogliśmy i wracaliśmy wypakować towar na bazę; bezkonkurencyjnie i na spokojnie. Czegoś jednak zabrakło… W połowie gry podjęliśmy żywą dyskusję odnośnie mechaniki, po czym stwierdziliśmy, że na tym etapie zakończymy rozgrywkę. Wiele uwag napłynęło ze strony innych designerów, pojawiły się także pomysły i zrobiono wiele notatek. Wspólnymi siłami pomogliśmy więc sobie nawzajem rozbudować nasze projekty.

Nie wiadomo kiedy, dzień zleciał w zastraszającym tempie. Nie daliśmy razy usiąść nad każdym prototypem, choć były takie, które wydawały się bardzo obiecujące, jak na przykład: „Odbudowa Warszawy 1945-1980”, „Teomania” z amerykańskimi bogami (mity Cthulhu + mitologie egipska i aztecka) czy „Via ad Gloriam” (gra dla dwóch do czterech osób, w której gracze wcielają się w postaci średniowiecznych rycerzy. Celem gry jest zdobycie jak największej liczby punktów chwały odzwierciedlającej ich rycerski prestiż. Drogą do zwycięstwa są liczne wygrane w turniejach rycerskich oraz zebranie odpowiedniej świty podróżującej z rycerzem dodającej mu splendoru. – źródło: Facebook). Mieliśmy również grono zainteresowanych „Librisem” i na podstawie ich rozgrywki, również wyciągnęliśmy niezbędne dla nas wnioski.

Podsumowując, impreza udała się bardzo. Wzajemna pomoc i cenne uwagi to nie jedyne co można było wynieść tego dnia z dwóch zastawionych stołami sal (pyszne cynamonowe ciasteczka też były!). Każdy z twórców prototypów miał wreszcie okazję ukazać swoje dzieło szerszej opinii publicznej, wyjść ze swoim projektem spoza znanego już grona testerów. Teraz z niecierpliwością czekamy na kolejną odsłonę polskiego UNPUBu. Może i tym razem nauczymy się czegoś nowego, a swoją wiedzę przekażemy dalej? Czas pokaże.

Sway