dicer - świat gier planszowych: Robinson Crusoe – Adwenture on the cursed island



niedziela, 17 marca 2013

Robinson Crusoe – Adwenture on the cursed island


Cześć!

W ten weekend mieliśmy przyjemność przetestować nową grę Portalu Robinson Crusoe – Adwenture on the cursed island. Jest to typowy cooperative, z założeniem „jeden za wszystkich wszyscy za jednego”(gra polegająca na wspólnym celu wszystkich graczy, którzy wspierają się nawzajem, a głównym celem jest pokonanie założeń scenariusza). Na początek streszczę wam pierwszą rozgrywkę w nietypowej formie, gdyż trochę mnie natchnęło po grze :).





Scenariusz „Wyspa Kanibali”

             […] Fernando hiszpański Konkwistador znalazł przy szkielecie brudny zeszyt, gdy go otworzył, zobaczył, iż jest to pamiętnik czterech rozbitków, straszny był fakt, że zapisany był tylko na kilku pierwszych stronach. […]
         Dzień pierwszy : […] Nie pamiętam co się wydarzało, obudziłem się na plaży, a dookoła było mnóstwo odłamków statku, gdy się rozejrzałem wszystko było jasne, to Santa Barbara, łajba którą płynąłem. Po kilku chwilach znalazłem leżącego nieprzytomnego kucharza Krzysztofa, a obok niego naszą pokładową rzemieślniczkę Asię, a mówiłem Kapitanowi, że kobieta na pokładzie to zły omen. Ktoś ich tu przyniósł gdyż mieli pod głowami kawałki miękkiej jeszcze kory i błogo się wygrzewali na słońcu. Gdy ich cuciłem usłyszałem kroki za sobą, wystraszyłem się, ostrożnie spoglądnąłem zza ramienia, ucieszyłem się, gdy zobaczyłem odchodzącego Miłosza żołnierza okrętowego jego Ekscelencji. [..] Kierując się doświadczeniem odkrywcy, zasugerowałem szybki zwiad w poszukiwaniu wody, jedzenia oraz schronienia. Szybko okazało się, że nie jesteśmy na wyspie sami, wokoło naszego miejsca rozbicia były trzy wioski tubylców, Miłosz zarządził, by im się przyjrzeć nim pójdziemy prosić o pomoc, gdyż mieli dziwne ozdoby plemienne, w niektórych miejscach nawet wyglądające na ludzkie czaszki.

          Dzień drugi : […] Pierwsza noc była wyjątkowo ciężka, w dodatku złapałem katar, Boże oby to nie była grypa, nasze zapasy się skończyły i będziemy musieli iść w głąb dżungli. Miłosz zabrał ze sobą  jedyny pistolet jaki mieliśmy i ruszył rozmawiać z pierwszym plemieniem. My tymczasem poszliśmy w poszukiwaniu jedzenia i schronienia.[...] Po kilku godzinach żołnierz wrócił niemal cały we krwi, nasze najgorsze przypuszczenia okazały się koszmarną prawdą, na wyspie mieszkają kanibale. Miłosz rozprawił się ze zgrają, tracąc przy tym cenne naboje, na szczęście na ich terenie znaleźliśmy nowy dach nad głową, całkiem przytulną jaskinię, do której przenieśliśmy obóz. Po tak ciężkim dniu czekał nas kolejny problem, nie udało się nam uzbierać dość pożywienia dla wszystkich, Asia, której nie udało się dzisiejszego dnia zebrać potrzebnych narzędzi zaoferowała, że tym razem będzie głodować, wycieńczeni przystaliśmy na to.

          Dzień trzeci : […] To chyba okres monsunów, nad ranem obudziło nas straszne oberwanie chmury, jaskinia okazała się zalewanym przez wodę korytem i musieliśmy ewakuować się ponownie na plażę. Rzemieślniczka po wcześniejszych porażkach, bardziej zdeterminowana wyplotła kosz, dzięki niemu nasze wyprawy w poszukiwaniu pożywiania będą skuteczniejsze, dobrze o tyle, iż dzisiaj nie udało nam się zwiększyć zapasów.

          Dzień czwarty : […] Kolejna ciężka noc. Morale znacznie spadły z powodu wygłodzenia i wyziębienia, nie wiem jak długo wytrzymamy w tak złych warunkach, zwłaszcza że da się odczuć coraz mroźniejsze wiatry. Miłosz przygotował włócznię i postanowił ruszyć na kolejną wioskę w nadziei, że znajdzie tam coś przydatnego. Asia zaczęła pracę nad zagrodą oraz wnykami, ja natomiast udałem się na nowe tereny. Podróż okazała się ciężka, zostałem pogryziony przez pająki i w dodatku wyskoczył na mnie tygrys,na szczęście Krzysztof mu podołał, opłacało się mamy zapasy i potrzebne materiały dla Asi, teraz muszę odpocząć.

      […] Tu charakter pisma się zmienia […] dzień piąty : Nasz dzielny odkrywca dostał ataku gorączki, wyczerpany, nie przetrwał nocy. Niech mu ziemia lekką będzie. Reszta ocalałych ruszyła w głąb dżungli. Podpisano Miłosz.

Oczywiście pewne zwroty, postacie i wydarzenia są użyte specjalnie by zachować klimat gry na przykład profesje graczy to postacie ;), (Boże oby to nie była) „grypa” jest konkretną kartą występującą podczas rozgrywki.

Tak więc można zrozumieć, że scenariusz nas pokonał, oczywiście nie poddaliśmy się i rozegraliśmy dwa kolejne, lecz i te nawet jak dla takich wyjadaczy, okazały się problematyczne ;). Następnym razem zaczniemy od najprostszej historii. Gra nie należy do najłatwiejszych, co tylko wzmacnia emocje, rozgrywka jest bardzo losowa, co sprawia, że nawet ten sam scenariusz można grać kilka razy bez ryzyka, że szybko się znudzi. Elementy są ładnie wykonane i nawet drewniane klocki moją swój urok, nie będę ich dokładnie opisywał, zostawię tę część na video instrukcję. Każdy, kto lubi współpracę z innymi graczami i dążenie do jednego celu powinien „zaliczyć” ten tytuł.



Gra dla         : 1-4 osób
Wydawca    : Wydawnictwo Portal
Twórca gry : Ignacy Trzewiczek
Ocena     : (Wysoko lecz zasłużenie, gra przypadła do gustu całej ekipie testującej, nawet Miłoszowi negatywnie nastawionemu do Cooperative)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz